sobota, 1 lutego 2014

Post ku pamięci jednego z naszych gości...

W Nowy Rok, w kuchni, na pelargonii, ni stąd ni zowąd pojawił się kolorowy Gość. Myślę, że około świąteczna aura namieszała mu w malutkiej główce, i się biedaczek przebudził w środku zimy. Niby za oknem temperatura była plusowa, ale stwierdziłam, że jednak to nie jest pogoda, która pozwoliłaby Mu przetrwać na zewnątrz, więc został z nami.
Najpierw mieszkał przez klika dni w kuchni, później na jakiś czas przeniósł się do mojego pokoju, jeszcze później zawędrował na trzy dni do pokoju synka (który szalał z radości, że ma takiego współlokatora), aż znów wrócił do mnie.
Wydaje mi się, że było Mu z nami dobrze, choć to na pewno nie było to samo, co życie w ciepłym, kwitnącym ogrodzie. W ogóle się nas nie bał, spacerował po parapetach i podłogach, latał, przysiadał na ścianach, nawet siadał na dłoni...
Z upodobaniem odwiedzał nowo narodzonego Jezuska w szopce, na noc wynajdował sobie zaciszne kąciki, w których przesypiał do następnego dnia.
Wszyscy Go polubiliśmy, nawet nasz kocur na niego nie polował, choć obawiałam się, że za jego sprawą, nasz Gość, może przedwcześnie zakończyć żywot...
Był z nami ponad trzy tygodnie (szczerze mówiąc, myślałam, że motyle żyją krócej). Mam nadzieję, że pomimo, że nie dane mu było życie wśród swoich kolorowych braci, to mieszkało mu się z nami dobrze...
A oto sesja fotograficzna, naszego Motylka (zdjęcia są bardzo nieostre, bo cierpliwe pozowanie, nie było Jego najmocniejszą stroną). Przedstawiam Państwu Rusałkę Pawika:
Życzę wszystkim Czytelnikom przyjemnego weekendu i od razu chcę zapowiedzieć, że w najbliższym tygodniu planuję ogłosić candy :)
Pozdrawiam
Ania

18 komentarzy:

  1. Wiesz Aniu mówią, że motyl to znak od tych którzy odeszli, zwłaszcza taki , który siada nam na dłoni i się nie boi, a potem znika:)
    Pozdrawiam serdecznie Monika:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze odczuwam przy sobie obecność bliskich, którzy odeszli :). Może to moja Mama chciała posprawdzać jak mi remont wyszedł... :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Niesamowite! Też nie wiedziałam, że motyle tak długo żyją i że dają się "oswoić"... :)
    Ale to też widać - zależy komu.
    To że mu się dom (i wnętrze!) spodobały, to nie wątpię, ale towarzystwo przede wszystkim miał takie wspaniałe, więc mu dobrze było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawie było go obserwować, choć szkoda, że pogoda nie pozwalała go wypuścić na zewnątrz :)

      Usuń
  3. To musiało być niesamowicie fajne uczucie mieć takiego uroczego lokatora :-)
    cieplutko pozdrawiam i życzę udanego popołudnia :-)
    ps. moja mała pocieszajka powinna dotrzeć do Ciebie w poniedziałek, mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje i z niecierpliwością będę wyglądać listonosza :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Co za niespodzianka:) Piekny gosc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, prawdziwa Rusałka (ten motyl, to rusałka pawik :))

      Usuń
  5. cudne zdjęcia wyszły!!! ale się Wam gość trafił :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani mój sprzęt, ani światło nie pozwoliły zrobić wyraźnych zdjęć szybko latającego motylka, więc takie impresjonistyczne wyszły :)

      Usuń
  6. Wspaniałego mieliście Gościa, on miał szczęście, że trafił na Was i Wy mieliście szczęście, że dane Wam było mieć takiego wspaniałego, kolorowego lokatora. Pozdrawiam serdecznie! Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie u siebie i również pozdrawiam :) Ania

      Usuń
  7. Motylek wyczuł Twoją miłość do kwiatów, roślin i ogrodów, tylko jak to powiedziałaś - coś mu się z porą roku pomieszało... no chyba, że chciał przywitać nowo narodzonego Jezuska:)))
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdradził celu swojej wizyty, ale był bardzo miłym gościem :)
      Pozdrawiam!

      Usuń