czwartek, 31 października 2013

Rośliny cebulowe


Ponieważ temat sadzenia roślin cebulowych, który poruszyłam w poprzednim poście TUTAJ, wciąż nie został wyczerpany i pojawiły się pytania o dalsze szczegóły, to postanowiłam uzupełnić informacje :).

         


 Do roślin cebulowych i bulwiastych zalicza się m.in. tulipany, narcyzy, hiacynty, krokusy, lilie, mieczyki, zimowity, śnieżyczki, przebiśniegi, cebulice,  puszkinie, szafirki, dalie, begonie, cesarska koronę, irysy holenderskie, irysy angielskie i irysy żyłkowane.

SADZENIE CEBUL
Cebule roślin kwitnących wiosną, sadzimy do gruntu jesienią, natomiast cebule i bulwy kwitnące latem sadzi się na wiosnę (wyjątkiem są lilie, które można sadzić i jesienią i wiosną), a ponieważ z reguły są wrażliwe na mrozy muszą być wykopywane po pierwszych przymrozkach i przechowywane w pomieszczeniach.
Rośliny cebulowe najlepiej sadzić grupami, w towarzystwie innych roślin ozdobnych - na przykład bylin czy traw. Rośliny o drobnych cebulkach takie jak przebiśniegi, cebulice lub śnieżyce można sadzić w sąsiedztwie drzew lub krzewów liściastych. Wyższe gatunki, takie jak lilie czy korony cesarskie można sadzić pojedynczo.
Ja zawsze zalecam sadzenie roślin cebulowych na rabatach bylinowych, gdyż te pierwsze zakwitną wczesną wiosną, ale nie powinno się usuwać ich liści, dokąd same nie zaschną, stąd rozwijające się nieco później byliny, świetnie zamaskują nieatrakcyjnie wyglądające przysychające liście.
Podłoże dla roślin cebulowych powinno być dobrze przepuszczalne. W przypadku gleb ciężkich z tendencją do zatrzymywania wody, można się pokusić o zrobienie rabaty wzniesionej, która przy nadmiarze wody w ogrodzie sprawdzi się przy uprawie większości roślin ozdobnych, a nie tylko cebulowych.

Rośliny cebulowe sadzimy na taką głębokość, aby nad cebulą znalazło się dwa razy więcej ziemi, niż wielkość cebuli - czyli np. w przypadku cebul tulipanów, których wielkość wynosi ok. 5 cm, sadzimy je tak, aby nad nimi było 10 cm ziemi, w przypadku krokusów, których cebulki są mniejsze (ok. 2 cm), wystarczy, aby przykrywała je warstwa gleby o grubości 4-5 cm.
Można cebulki sadzić warstwami, czyli np. najgłębiej posadzimy cebule narcyzów (ok.15 cm), ponad nimi cebule tulipanów (ok. 10 cm), a jeszcze wyżej krokusy (ok.5 cm). Taki sposób sadzenia możemy zastosować nie tylko w ogrodzie, ale tez w donicach na balkonie czy tarasie.

 Terminy sadzenia cebulek i bulw zimujących w gruncie:
- zawilce - późne lato,
- zimowity - sierpień,
-cebulica - sierpień,
- lilie - od sierpnia (ale można też sadzić wiosną),
- cyklameny - sierpień, wrzesień,
- hiacynty - wrzesień,
- szachownice kostkowane - koniec sierpnia, wrzesień,
- kokorycz pusta - początek września,
- śnieżyce - wrzesień, październik,
- tulipany - od połowy września do połowy października,
- irysy - wrzesień, październik,
- krokusy, szafran - jesień,
- szafirki - jesień,
- narcyzy - jesień,
- przebiśniegi - od września do listopada,
- liatry kłosowe - kwiecień.

Terminy sadzenia cebulek i bulw zimujących w pomieszczeniach:
- begonie bulwiaste - można wysadzać od początku lutego przez cały marzec. Należy sadzić bulwy begonii do skrzynek i trzymać w pomieszczeniu o ok.18°C a pod koniec maja wysadzić do gruntu,
- mieczyki - koniec kwietnia początek maja, bulwy nie zostawia się w gruncie na zimę - należy wykopać po pierwszych przymrozkach
- acidentera dwubarwna - pod koniec kwietnia lub na początku maja, gdy temperatura gruntu wynosi około 10 ⁰C - wykopać cebulki gdy liście zaczynają żółknąć,
- krokosomia (montbrecja)- pod koniec kwietnia i na początku maja a wykopuje się jesienią w końcu września i październiku,
- dalie - początek maja, nie zimują w gruncie, należy wykopać po pierwszych przymrozkach,
- paciorecznik (kanna) - czerwiec, po pierwszych przymrozkach należy wykopać kłącza z gruntu.

http://pt.wikipedia.org/wiki/Keukenhof

wtorek, 29 października 2013

Słów kilka o tulipanach, ostatni moment na sadzenie cebulek kwiatów wiosennych i prezenty od Magdy

Czy wszyscy pamiętali o posadzeniu cebulek wiosennych kwiatów? :)
Ja większość cebul posadziłam na początku miesiąca, ale jeszcze dzisiaj dosadzałam trochę cebulek krokusów i moich ulubionych tulipanów 'Red Riding Hood' czyli Czerwonych Kapturków :). Bardzo lubię tę odmianę, bo jest bardzo odporna i kwitnie przez wiele lat po posadzeniu (bez wykopywania cebulek). Tulipany nie rosną wysokie (dorastają do 25 cm), maja listki z brunatnymi paseczkami i intensywnie czerwone kwiaty, o lekko wydłużonych płatkach. Kształtem przypominają mi tulipany liliokształtne, które lubię chyba najbardziej z całego tulipanowego asortymentu. Nie mogę znaleźć zdjęcia tych tulipanów ze swojego ogrodu, więc zamieszczam znalezione w sieci (u mnie też rosną w sąsiedztwie azalii japońskich):
Mała ciekawostka dotycząca tulipanów:
Obecnie tulipany kojarzą nam się głównie z Holandią, tymczasem hodowla tulipanów została zapoczątkowana już w XI wieku w Turcji. W pierwszej poł. XVIII w.  entuzjazm dla tych kwiatów był tam tak olbrzymi, organizowano tulipanowe przyjęcia, na których pośród obsadzonych milionami roślin rabat spacerowały żółwie ze świecami na skorupach, wszystko było dekorowane tulipanami, a goście nosili stroje przypominające te kwiaty. Te ekstrawaganckie przyjęcia stały się jedną z przyczyn upadku sułtana Ahmeda, obalonego z powodu rozrzutności. 
Wracając do sadzenia cebulek roślin kwitnących wiosną (tulipanów, narcyzów, żonkili, szafirków, krokusów, hiacyntów, cebulic, przebiśniegów, itp.), to jeśli chcecie, aby Wasz ogród wiosną wyglądał tak:
... to jeszcze do końca października, jest dobry czas na ich posadzenie. I tak tegoroczna jesień jest bardzo łaskawa, bo bywa, że kiedy przegapimy sadzenie we wrześniu, to później już ciężko...
Wczoraj jedna z blogowych koleżanek w swoim poście podzieliła się wątpliwościami, jak postępować z cebulkami, które wysadzamy nie do ogrodu, ale do pojemników np. na balkonie. Zastanawiała się, jak z nimi postępować, czy przechowywać je zimą w domu?
Otóż jeśli decydujemy się na sadzenie roślin do pojemników, to wręcz niewskazane jest ich zabieranie na zimę do domu, gdyż rośliny te, do tego aby zakwitnąć wiosną, potrzebują nie tylko spoczynku w okresie letnim (kiedy to ich organy nadziemne zamierają), ale również niskich temperatur w okresie zimy. Jeśli donice nie są bardzo małe, to nawet nie musimy ich zabezpieczać przed mrozem, jeśli ziemi w nich jest niewiele, to można je zabezpieczyć, tak jak wiele innych roślin przed zimą, czyli owinąć włókniną, czy obłożyć gałęziami iglaków.
Jeśli ktoś chciałby się pokusić o wyhodowanie własnych wiosennych kwiatów w środku zimy, takich, jakie są dostępne w sprzedaży, to musiałby swoim posadzonym cebulom zafundować pobyt w lodówce przez jakiś czas, aby doszło do przechłodzenia cebulek :).
A teraz będę się chwalić :)
W ubiegłym tygodniu wygrałam jesienne candy  zorganizowane przez Magdę z bloga Rustic Home.  Losowanie odbyło się w pięknych okolicznościach przyrody:). Można o tym poczytać TU. Ja akurat zalegałam w łóżku z bardzo wysoką gorączką i kiedy czytałam o tym losowaniu przez wiatr, to nie byłam pewna czy to nie są tylko jakieś moje pobożne życzenia wynikłe z majaków :). Ale nie. Wszystko okazało się być prawdą i wczoraj dotarła do mnie taka oto paczka:
A w niej mnóstwo skarbów:
Czego tam nie było... I wianek z wikliny z sówką, i lawendowy ręczniczek, i wiklinowe serce zawieszka, i drugie serce wieszaczek, i drewniane klamerki, a wszystko to w pięknej, drewnianej, lekko pobielanej skrzyneczce...

Część rzeczy została od razu przeze mnie zagospodarowana :). I tak oto sówka zawisła na drzwiach wejściowych (ode mnie dostała kiść jarzębiny):
Wiklinowe serce na kwietniku:
A do skrzyneczki trafiły moje kolorowe filce i kordonki :):
Na zagospodarowanie pozostałych prezentów tez już mam pomysły, tylko na razie czekają w szufladzie na ich realizację :).
Madziu, bardzo Ci dziękuję! :*
A na zakończenie widok z balkonu:
I z okna mojej pracowni na strychu (o pracowni kiedyś napisze na blogu:)):
Chciałabym jeszcze serdecznie powitać wszystkich nowych Obserwatorów i Czytelników i podziękować za Wasze komentarze, są one dla mnie dużą motywacją :))).
Pozdrawiam
Ania






 

niedziela, 27 października 2013

Co można zrobić, kiedy nic nie można robić :)

Na przykład kiedy za oknem piękna złota polska jesień, a nas dopadła angina... Przez dwa dni nie nadawałam się do niczego prócz zalegania w łóżku i z trudem robiłam nawet to, co konieczne w domu, ale kiedy już gorączka zmalała, a ja nadal nie nadałam się do żadnej poważniejszej roboty, wzięłam się za rzeczy niewyczerujące, a cieszące :)
I tak oto, nieciekawe i niepasujące do nowego wystroju segregatory, wyglądają obecnie o tak:
Wystarczyła resztka tapety, klej, nożyczki, papier samoprzylepny, na którym wydrukowałam etykiety i kawałek wstążeczki, z którego zrobiłam fikuśne kokardki... No, i takie segregatory, to ja lubię :).
Pudła na moje projektowe przydasie tez dostały etykiety:
Pracy niewiele, a efekt całkiem fajny :). Z tym, że klejenie radziłabym jednak robić przy biurku albo stole, a nie w łóżku... :)
Ale w łóżku też można popracować, można np wziąć z sobą do łóżka kolorowe filce, igłę, nitki i uszyć piórnik dla córki:

Większość zrobiłam zalegając w łóżku, tylko przy wszywaniu zamka błyskawicznego pomogłam sobie maszyna do szycia, a reszta to ręczna robota. Córka przeszczęśliwa, od razu przepakowała swój dobytek do nowego piórnika :). Była to moja pierwsza próba z filcem, który od dawna mnie kusił, i na pewno nie ostatnia, bo głowa pełna pomysłów... :)
Z rozpędu wzięłam jeszcze dwie zakładki do książek, które z jednej strony miały fajny ludowy motyw, a z drugiej strony były nieciekawe i zszyłam je razem ściegiem płotkowym:

Teraz mam jedną zakładkę, ale za to jaką... :). Widać, że bardzo mi się nudziło :)
W czasie choroby przeczytałam kilka książek, ale dwie z nich wywarły na mnie bardzo duże wrażenie, jeśli ktoś będzie miał okazję przeczytać, to zachęcam:

W obydwu opisane bardzo wzruszające i poruszające historie.
A na koniec tego niedzielnego posta, migawka z życia w moim białym pokoju:
Na białej podłodze, nawet rozsypane kolorowe klocki, jakoś tak fajnie wyglądają... :)
Pozdrawiam wszystkich Czytelników!
Ania







środa, 23 października 2013

O starym zegarze, starym niciaku i obłednych kolorach jesieni...

Dzisiaj bardzo króciutko, bo dopadła mnie angina, i ledwo żyję...
Za oknem takie widoki, że aż mnie ściska, że jestem uziemiona w łóżku:
To zestawienie kolorów, jest dla mnie po prostu obłędne!
A teraz jeszcze pokażę, co udało mi się zdziałać w miniony weekend w pokoju, dzięki obecności Taty synka, który zdecydowanie lepiej niż ja radzi sobie z wierceniem dziur :). Dziękuję :)
Nad komodą zawisł stary zegar z pracowni Gustava Beckera. Jest to pamiątka rodzinna pochodząca jeszcze z XIXw. Zegar obecnie nie chodzi, choć jest w pełni sprawny, tylko wymaga wyregulowania. Kiedyś zajmował się tym mój dziadek, później tata, a po jego śmierci nikt już nie potrafił odpowiedni go poustawiać, ale mam zamiar rozpracować działanie mechanizmu :).
Pod zegarem widać niciak, który u mnie pełni rolę szkatułki na biżutki :)
Niciak pierwotnie wyglądał tak:
Zostawiłam tylko oryginalne obrazki, które były na górze, bo bardzo mi się podobają, a resztę przemalowałam na biało.
Nad biurkiem przymocowaliśmy półeczkę, na której stanęła latarenka, figurka Matki Bożej (rozważam przemalowanie jej na biało) i rameczka (która też jest z odzysku - była paskudna, z obłażąca złotą farbą, ale parę pstryknięć farbą w sprayu i jest jak nowa :)) z mottem, które towarzyszy mi od pewnego czasu:
Wszystkim swoim Czytelnikom, życzę wielu samych pozytywnych myśli, które odmienią Wasze dni :)




poniedziałek, 21 października 2013

Jesienne wędrówki i kartka dla Oliwki

Miniony weekend dopieścił nas tak piękną pogodą, że żal byłoby siedzieć w domu, stąd razem z bliskimi powłóczyliśmy się po okolicy :).
W sobotę poszukiwałam liści klonu na  różyczki, które chce wykorzystać do wianków na groby Rodziców i Brata (zawsze mam potrzebę zrobić dla nich coś własnoręcznie, bo teraz mogę im już tylko tyle dać)...
Okazuje się, że o klony w mojej najbliższej okolicy, wcale nie jest tak łatwo. Wypatrzyłam kilka młodych drzewek przy boisku sportowym i oskubałam co się dało, bo niestety te leżące pod drzewami, były juz mocno sfatygowane.
Podczas, kiedy ja robiłam za pomocnicę Pani Jesieni, ograbiając drzewka z liści, panowie mieli okazje poczuć się piłkarzami biegającymi po prawdziwym boisku :)
Sobotnie popołudnie spędziłam na produkcji różyczek, udało mi się zrobić kilkadziesiąt kwiatów (na zdjęciu jest tylko część). Ponieważ był to mój debiut, to jedne są bardziej, inne mniej udane, ale jestem zadowolona i myślę, że będą ciekawym dodatkiem do wianków.
W niedzielę również zrobiliśmy sobie spacer. Tym razem udało nam się natrafić na piękne muchomorki. Niektóre okazy były naprawdę imponujących rozmiarów:
Widoki zapierały dech w piersiach, temperatura była niemal letnia, oby jak najdłużej jesień rozpieszczała nas tak pięknymi dniami, żebyśmy mogli naładować akumulatory przed zimą...

Drodzy Czytelnicy, chciałabym jeszcze wspomnieć o akcji spełniania marzenia małej Oliwki. Wiem, że wielu z Was przyłączyło się już do niej, a jeśli ktoś jeszcze nie słyszał, a miałby ochotę spełnić marzenie małej dziewczynki, to do niedzieli zdąży wysłać urodzinową kartkę. Ja usiadłam wczoraj wieczorem i zrobiłam taką wyklejankę, ale jeśli kupicie gotową karteczkę, to też będzie piękny gest.
A oto szczegółowe informacje o akcji:

 Kartka urodzinowa dla Oliwki

Oliwia ciężko choruje, 6. września 2012 roku zdiagnozowano u niej białaczkę. Jej wielkim marzeniem jest dostać bardzo dużą ilość urodzinowych kartek. Dla Nas to jest krótka chwila, a ona będzie bardzo bardzo szczęśliwa.
Wystarczy jedna kartka aby zobaczyć jej uśmiech, niesamowitą iskierkę w oczach , która będzie płonąć coraz mocniej z kolejną kartką. Tak niewiele potrzeba, aby sprawić jej radość i zobaczyć na jej twarzyczce uśmiech chociaż przez chwilę...

 

Oliwia 27 października skończy 6 lat!
 
Adres: Oliwia Gandecka 
ul. M.C. Skłodowskiej 11/26
65-001 Zielona Góra  
 
Wszystkim Czytelnikom, życzę miłego i pogodnego tygodnia!

piątek, 18 października 2013

Białego pokoju ciąg dalszy i niespodzianka od Moniki:)

Ponieważ mój post remontowy o "białym pokoju" (mój synek tak go nazywa i uwielbia w nim przesiadywać :)) spotkał się z dużym zainteresowaniem, to postanowiłam się podzielić kolejnym etapem jego urządzania. Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale aparat postanowił się zbuntować, i nie daje się wyregulować ostrości.
Wspominałam, że jeden z kątów, za zielonymi drzwiami, będzie skrywał moją "sypialnię". Takie rozwiązanie jest na razie koniecznością, gdyż jeszcze trochę remontowych poczynań przede mną, zanim będę mogła przeznaczyć jeden z pokoi na prawdziwą sypialnię. Nie chcę zdradzać sekretów mojej "alkowy", więc nie będę zamieszczać zdjęć tego miejsca :). Napiszę tylko, że sosnową ramę łóżka przemalowałam oczywiście na biało, a ponieważ jego szerokość jest dokładnie taka, jak wielkość wnęki, w której się znalazło, to zamiast szafki nocnej, nad zagłówkiem mam zamontowaną wiszącą półkę, na którą mogę odkładać różne podręczne przydasie.
Na półce stoi lampka nocna, do której abażur upolowałam w ostatnią niedzielę w IKEI za 19 zł! Miałam sobie kiedyś taki kupić za normalną cenę, a tymczasem w dziale wyprzedażowym był taki powystawowy, bez najmniejszych śladów zużycia :). Abażur zobaczyłam z daleka w rękach jakiejś klientki i zaczęłam ją w myślach zaklinać, żeby go odłożyła. Kiedy niezdecydowana pani położyła go na półce, ja szybciutko go przejęłam :). Bardzo mnie cieszą takie okazje :).
Kąt na lewo od wejścia pełni funkcję pokoju dziennego. Ustawiłam tam narożną sofę, której obicie niestety mocno się sfatygowało (ściślej mówiąc nie samo, ale przy wydatnej pomocy moich dzieciaków), a ponieważ młodsze dziecię z etapu fatygowania tapicerki jeszcze nie całkiem wyrosło, to zamiast inwestować w nową sofę, albo tapicera, nabyłam narzutę w kolorze sofy, przecięłam ja na pół i po obszyciu mam łatwe do wyprania pokrowce. Na sofie w końcu doczekały się swojego miejsca różne moje podusie, które od dawna gromadziła, kiedy coś ciekawego wpadło mi w oko.
Pomiędzy sofą a łóżkiem chcę wstawić taki parawan:
Szerokość ma idealną. Nad sofą zawisną jeszcze obrazki, ale na razie czekają na oprawienie.
Obok sofy stoi regał z książkami, a przed nim pudło (jakby specjalnie do mojego pokoju zrobione :)), na różne przydasie do moich twórczych rękoczynów :). Na pudle puchaty koc do otulania się wieczorami i poduszka w "babcinej" szydełkowej poszewce z różyczkami, którą kiedyś nabyłam od Krysi
Kwietnik już pokazywałam, a nad nim, ładnie się wpasowała reprodukcja XVI wiecznego obrazu, którego autorem jest Andrea Solario - "Matka Boża Karmiąca". Owalna, złocona rama jest pięknie rzeźbiona.
Na prawo od wejścia, w kąciku do pracy, udało mi się upchnąć regał na książki ogrodnicze. Pierwotnie miała tam stać tylko komoda i biurko, a nie bardzo miałam pomysł, co z moim fachowym księgozbiorem, ale moja córka, ofiarowała się, że może mi dać jeden z regałów ze swojego pokoju :). Okazało się, że wpasował się co do centymetra - gdyby był choć odrobinkę szerszy, to by się nie zmieścił. 
 Przy komodzie, o której już pisałam  tutaj, stoi biurko, które trzy lata temu popełniłam ze starego stolika po moich dziadkach.
Tak wyglądał, kiedy stał w szopie. Papierem ściernym usunęłam starą powłokę lakierową. Dokleiłam wyszczerbiony kawałek szuflady (na szczęście brakujący kawałek został do niej wrzucony), blat pomalowałam bejca rustykalną, a resztę stołu na biało.Na blacie, aby mu dać nieco lekkości, namalowałam ramkę białą farbą.
 
Pod stolik idealnie się wpasowuje niższa komódka, której gałki potraktowałam podobnie, jak w tej dużej, tylko na tych namalowałam literki:
 Całość tworzy satysfakcjonujące mnie biureczko :). Na biurkiem zawiśnie jeszcze półeczka... Ale wszystko po woli, bo oprócz urządzania pokoju, codziennie jest jeszcze wiele innych spraw do ogarnięcia...
Na koniec będę się chwalić: brałam udział w candy na blogu Moniki. Niestety nie załapałam się na główną nagrodę, ale Monika postanowiła jeszcze dwie osoby obdarować nagrodami-niespodziankami, i jakaż była dla mnie radość, kiedy okazało się, że jedną z nich jestem ja! Moniko, dziękuję! A oto co było w paczuszce:
Piękny kubek, malowany w kwiaty hibiskusa i motylki, mini puszeczkę, a w niej herbatki, w sam raz na jesienny wieczór :).
Serdecznie witam nowych Czytelników i Obserwatorów. To, że jesteście, i jest Was coraz więcej, motywuje mnie do pisania :). Dziękuję! I wszystkim życzę wspaniałego weekendu!